Ostatnia droga

  • Drukuj

Żyję beztrosko, spokojnie lecz czuję,

że mój Stwórca dla mnie znów coś szykuje.

Minęła praca, mijają wciąż lata.

Czyżbym miał odejść już dziś z tego świata?

To tylko marzenie, moja potrzeba,

by trafić najkrótszą drogą do nieba.

  

Jeśli w Siemiatyczach Bóg mnie zawoła

zawieźcie mnie do Boboli kościoła.

Tu trumna stanie przy głównym ołtarzu.

Tu święty spojrzy z mojego witrażu.

Tu ksiądz znajomy za mnie mszę odprawi,

która mą grzeszną duszę dziś zbawi.

„Zamkniętą księgę” niech organy grają,

zebrani „Anioł Pański” niech śpiewają.

Zza światu posłucham jak Wiesiek trąbi.

Ja już nie powstanę, nie jestem ząbi.

Po mszy skończonej już Niemirów czeka.

Przepraszam wszystkich, że droga daleka.

Już tam na mnie moi zmarli czekają.

Tam dla mnie „miejscówkę” dawno trzymają.

Rodzice, dziadkowie, i braci trójka,

nie licząc kuzynów, ciotki i wujka.

Niech Rafał dzisiaj paliwa nie szczędzi

i prosto na rondo JP II pędzi.

Na rondzie niech skręci w kierunku kina,

gdziem mój życiorys strażaka zaczynał.

Niech kwartet wozów na sygnałach stanie.

Ostatnia raz spojrzę zza światów na nie.

Tutaj je czyściłem i pucowałem.

Tu analizy i pisma pisałem.

Niech „bulaje” błysną, sygnały grają,

ostatni raz swego dowódcę żegnają.

A potem już prosto, na koniec świata,

do wioski, gdziem spędził dziecięce lata.

Niech dzwon kościoła i tutaj zabije.

Niech i tu miejscowa syrena wyje.

Tu po raz pierwszy o straży marzyłem.

Tutaj swą strażacką przyszłość wyśniłem.

A dzisiaj na piękne wzgórze mnie wiozą

i do rodzinnego grobu położą.

Tutaj się łączą oba te dwa światy.

Tutaj spędzałem godziny przed laty.

Blaski słońca, księżyca i ptaków śpiew,

tu można usłyszeć Pana Boga zew.

Gdy po modlitwie trumna pomknie na dół,

już na zawsze opuszczę ziemski padół.

Niech syrena wyje ostatni już raz.

Skończył się, przeminął ten ziemski mój czas.

Módlcie się za mnie, miejcie dobre zdanie.

Bóg mnie zabrał na wieczne czuwanie.

Wesprzyjcie mą żonę, syna i córy.

Ja zaś będę czuwał nad Wami z góry

z Aniołem Stróżem zawsze przy pożarach.

Gdy Bóg pozwoli zaczynam od zaraz.

   

A jeżeli mój Pan Bóg doda mi sił

i zechce, bym dziadkiem dla wnuków swych był,

to w Niemirowie dożyję starości.

Tam w trumnę złóżcie moje stare kości.

W maleńkim mym domku spocznę na chwile,

gdzie żem dzieciństwo spędzał swoje mile.

Ostatni parafianin mnie odwiedzi.

Może się zjawią ze świata sąsiedzi.

W dużym pokoju niechaj trumna stanie.

Ostatnia droga, ostatnie zadanie.

Zmówcie pacierze, niech nikt się nie smuci.

Jeśli ktoś umie, niech pieśń mi zanuci

taką, którą to zmarłemu śpiewają,

kiedy to jego na zawsze żegnają. 

Nie płaczcie, proszę, popatrzcie wokoło,

jak tu pięknie, cicho, jak tu wesoło.

Niechaj nie ogarnia Was dzisiaj trwoga.

W tej wiosce można usłyszeć głos Boga.

Patrzcie w niebo, słońce, księżyc, gwiazd roje.

Tam mieszka Pan Bóg – przeznaczenie moje.

Przy nich spacerowałem z Nią i w samotności.

Bóg pozwoli, zamieszkam tam w wieczności.

Kiedy karawan z Zamkowej odjedzie,

załącz na rynku syrenę sąsiedzie.

Niech wioskowi, zebrani pamiętają,

że strażaka z krwi i kości żegnają.

Tu starzy ćwiczyli, ja – brzdąc – patrzyłem.

Jak być strażakiem już wtedy marzyłem.

Już jest widać białe mury kościoła.

Już na ostatnią mą mszę proboszcz woła.

Wnieście trumnę, ustawcie przed ołtarzem,

a w ławkach zmówcie za mnie „Zdrowaś” w darze.

Niczego nie pragnę, Wasze pacierze

popłyną do Boga za mnie w ofierze.

Tu, jako ministrant, do mszy służyłem

Tutaj małżeńską przysięgę złożyłem.

Dziś ma trumna stoi i paschał świeci.

Jak szybko ten ziemski czas płynie, leci.

  

Niech ksiądz mszę zaczyna, organy grają.

Tam, w drugim świecie, już na mnie czekają.

Kazanie? Króciutko – człowiekiem byłem,

do mszy, rodzinie i ludziom służyłem.

Jak, chrześcijanin, znamię grzechu noszę.

Gdym Wam przeskrobał, odpuście mi, proszę.

Czuję woń kadzidła, chłód świętej wody.

Przed czyśćcem cudna drobina ochłody.

Ostatnia modlitwa w kościele, droga

ciała na cmentarz, i duszy do Boga.

Dzwońcie więc dzwony i kuranty grajcie.

Wieźcie mnie, drodzy, na cmentarz. Żegnajcie!

Żegnam Was wszystkich: Rodzinę, Straż, Ciebie.

Bóg na mnie czeka. Spotkamy się w niebie.

  

 

bryg. w st. spocz Józef Dołoto

 

Siemiatycze, 14-16 kwiecień 2014