Kontakt
00-891 Warszawa
ul. Chłodna 3
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
NIP 527-23-12-733
KRS 0000159843
REGON 016400767
Dwa wierszyki z FB ..
Kol. A. Skowronek z Lubelskiego.
Pozornie to przykre, że los nas tak ćwiczy.
Że dawanie dobra nam się nie opłaci,
To co dasz bliźniemu jedynie się liczy;
Nie szczędźmy więc dobra, ono nam odpłaci!
A jeśli samotność dotkliwie Cię ćwiczy,
przyjm me zaproszenie, może spokój da Ci?
RyM
Zasada pomocy prostą biegnie drogą:
Jeśli Ty pomożesz, Tobie też pomogą,
Gdy mimo to będziesz także wspomożony
Poczujesz się pewnie mocno zawstydzony.
A zatem pomagaj w sposób niestrudzony,
Abyś tym uczuciem nie był zaskoczony!
RyM
Sprawność strażaka!
Pani Krystyna Nawój.
Sprawność strażaka Strażak w piłkę gra.
Odbija ją raz, dwa, raz, dwa.
Biega, tory przeszkód pokonuje,
Jest bardzo zmęczony,
ale szczęśliwym się czuje,
bo sprawność fizyczna strażaka do zadań naczelnych należy
a od sprawności fizycznej i psychicznej
w pracy strażaka bardzo dużo zależy.
Strażacy razem z ratownikami medycznymido akcji ruszająrozcinają blachę,
nieprzytomnego do życia wołają,ale ON nie reaguje.
Jest martwy.
Na tylnym siedzeniu, w foteli kumała,
przerażona dziewczynka siedzi każdy ruch strażaków w milczeniu śledzii nagle pyta:
co z tatą się stało? Czy ON żyje?
Może powietrza Mu mało?
Strażacy ukradkiem łzy ocierają.
Czy mogą powiedzieć dziecku, że już trupa mają?
Ileż takich akcji razem przeżyliście?
Ilu rannych z wypadków uratowaliście?
Ile lasów dzięki WAM wciąż rośnie i oko raduje.
Za wszystkie akcje ja z całego SERCA dzisiaj WAM dziękuję.
Wspomnienie o Jurku!
Z włodawskiej ziemiw młodzieńczej fantazjiz harcerską lilijką na piersiruszałeś w dorosły świat.
W konspiracyjne odwadzez wrogiem w krwawym splocie.
Póżniej Ojczyznę podnosząc z gruzówz zapałem, mozołem i w pocie
Na Twojej drodzekur czerwony stroszył pióra.
W służbie człowieka stanąłeśjego, życie i zdrowie było dewizą.
Strażackiej pasji byłeś wzorem,odciskając piętno naszego znaku.
Do końca swych dni.
Nie zmarnowałeś chwili czasu.
Tak żyłeś.
Jerzy Brzozowski
Jerzemu Górnickiemu pamięci Chełm 12 luty 2013
Żegnaj Jerzy
Na włodawskiej ziemi, brałeś lekcje życia,
Najpierw jako harcerz walczyłeś z ukrycia,
Lecz czas wojny z wrogiem chciał akcji bojowej,
Wstąpiłeś więc,
Jerzy do Armii Krajowej By pod Wyrykami,
Wolą Wereszczyńską, Sawinem, Puchaczowem z fantazją ułańską
Pod wodzą „Jaremy” bić wroga Ojczyzny,
A w Lasach parczewskich leczyć z walki blizny.
Wreszcie przyszła „wolność” z rąk wschodniego „brata”
Tak, od tego co w 39 robił tu za kata.
Teraz osiadłeś na dobre w Lublinie,
Masz maturę i pracujesz w harcerskiej rodzinie.
A stąd blisko już do celu, o nim wielu marzy,
Kończysz szkołę i zostajesz oficerem straży
W tym zawodzie lat 30 walcząc z pożarami
Utrzymujesz ścisły kontakt z wojskiem, harcerzami
A gdy przyszło już pożegnać czas służby i znoju,
Byłeś gotów do działania, nie znosisz spokoju
Więc zebrałeś rozproszoną emerycką wiarę,
Tworząc Związek Wojewódzki na lubelską miarę.
I zechciałeś prezesować przez lat siedemnaście,
Pokonując przeciwności, spory oraz waśnie.
A ten sztandar wojewódzki św. Floriana,
Dziś honory Ci oddaje gdy idziesz do Pana.
Pożegnali Cię koledzy z którymi służyłeś
Niech Ci ziemia lekką będzie, bo o nią się biłeś
Cześć Twojej Pamięci Autor:
Adam Maluga,
Lubartów Wiceprezes ZW ZEiRP RP w Lublinie Pamięci Jerzego Górnickiego te słowa poświęcam.
Znalezione w internecie. * Oda do starości*
Co to za życie bywa w MŁODOŚCI !?
Nie czujesz serca ...wątroby ...kości ...
Śpisz jak zabity, popijasz gładko ...
I nawet głowa boli cię rzadko.
***
Dopiero człeku twój wiek DOJRZAŁY!
Odsłania życia urok wspaniały ...
Gdy łyk powietrza, z wysiłkiem łapiesz...
Rwie Cię w kolanach ...
Na schodach sapiesz ...
Serce jak głupie szybko ci bije ...
Lecz w każdej chwili czujesz że ŻYJESZ !
Więc nie narzekaj z byle powodu
Masz teraz wszystko, czego za młodu
nie doświadczyłeś.Ale DOŻYŁEŚ!
***
Więc chociaż czasem w krzyżu cię łupie
Ciesz się dniem każdym!
Miej wszystko w Du..........
CHORWACKIE WRAŻENIE
Gdy się kończy sierpień i zaczyna szkoła
Emerycka wiara staje się wesoła
Zwyczajem lubelskim od lat kilkunastu
Pędzim za granicę, spokój dając miastu
Nie będę wyliczał, bo rachubę tracę
No i kalkulował zyskam czy zapłacę
W tym roku co łupnia dały nam i Czechy
Jedziem na Chorwację zażyć tu pociechy.
Po drodze Budapeszt jeszcze zwiedziliśmy
Nawet bardzo dobrze no bo błądziliśmy.
Nocleg u Madziarów nie powiem, że lichy
Długą drogą męczy, no i te kielichy.
W drugim dniu padało więc wyjścia nie było
Pilot dobrze mówił, czasem też się piło
Wreszcie jest granica jak dawniej bywało
Szczęście, że walizek sprawdzać nam nie chciało
Przyjechał i drugi autokar z północy
Wiara też w nim rośnie, nic ich nie zaskoczy
Szkoda, że w nim jedzie Henio z „armią” swoją
Obstawę ma przednią niech się inne boją
Jest w nim mój kolega czyli Tadek Bulicz
Gdy chcesz coś od chłopa, to lepiej już zamilcz
Jest tam jeszcze kilku których wspomnieć trzeba
Witek kocha pszczoły, Gienek z łowiectwa kolega
Janusz co Europę rowerem przemierzał
Spóźniał się dość często, ale nie zamierzał
Innych wspomnę później jak się postarają
Paweł mi opowie gdy narozrabiają
I tak ciągle jadąc po chorwackiej ziemi
Pilot opowiadał jak ten kraj się zmienił
Wreszcie gdzieś pod wieczór, gdy się ściemniać miało
Jest i hotel NEUM, trafić się udało.
Warunków w hotelu nie poddam krytyce
Jadła pod dostatkiem, spanie jak w lektyce.
Pan Bóg w swym podziale chyba nie miał racji
Bo kupę kamieni przeznaczył Chorwacji.
Lecz w przydziale wody to był bardziej szczodry
Dał im dużo wysep i potworzył fiordy.
Kamień na kamieniu również i na plaży
Nie jednej dziewczynie nadziać się przydarzy
Ale nie widziałem, która narzekała
Wreszcie coś twardego pod majtkami miała
Tego doświadczyłem w trzecim dniu podróży
Henio wygrał tańce chociaż nie miał róży.
Nie będę wspominał, że też coś wypito
Przecież w tej dziedzinie jeszcze nie finito.
I tak trzeba trzymać jeszcze długie lata
Kiedy człek ma zdrowie nie używaj bata
W czwartym dniu wyrusza cała nasza „klika”
Zobaczyć jak żyją ludzie z Dubrownika.
Dubrownik przepiękny ze swych murów słynie
Z perspektywy miasta życie szybko płynie
Jeśli o pływaniu to na dwa stateczki
W jednym nasza wiara a w drugim Kuleczki
Płynąc wokół Lokrum oboma statkami
W konkursie śpiewania przegraliśmy z Kulkami
Marek puścił w obieg pirackie nakrycie
Aby taką fotkę mieć na całe życie.
Lała się na statku miejscowa rakija
Piliśmy ją wszyscy bez użycia kija.
Będąc w grupie Kulki później na audiencji
Muszę stwierdzić klęskę i w tej konkurencji.
Ze wstydu mam przecież czerwone już lica
Lecz wy macie w grupie Gienka i Bulicza
Na wyniku chyba i to zaważyło
W pobliżu nudystów wam się lepiej piło.
W piątym dniu Hwar promem dzielnie zdobyliśmy
By zobaczyć hotel gdzie nie mieszkaliśmy
A, że droga wąska i z rzadka mijanki
Kręcim się tą drogą jak w stadzie kijanki.
Hotel w pięknym miejscu, ale droga licha
Lepiej tu nie mieszkać, wypijmy kielicha.
Miasto Hwar zwiedzamy z jego zabytkami
Wiedząc już za ile w miejscu tym sikamy
Żeby zapamiętać relacje cenowe
Piwo 18-cie, sikanie darmowe
A jeśli nie chciałeś wypić w barze piwa
Sikałeś za euro i strat rosła krzywa.
W szóstym dniu znów w drogę, gdzie Krki rzeka płynie
W Parku Narodowym kąpać się przy młynie.
Później zaś pod górę powspinać się trzeba
Przyjechał autokar spożyliśmy „chleba”
Pilotka Ilona modły zanosiła
Zaklinała burzę by nas nie zrosiła.
Lecz przyroda modłów wysłuchać nie chciała
I w mieście Trogine trochę naszych zlała
Teraz namoczeni zdrowo od „sufitu”
Jedziem zwiedzać pałac prościutko do Splitu
Dioklecjan zbudował pałac w czwartym wieku
W środku dziś bałagan po teraźniejszym człeku
Kiedy już zwiedzanie trochę nam dopiekło
Trzeba oddać płyny by nam nie pociekło
Takim to sposobem dzionek skończyliśmy
A wieczorem znowu coś tam wypiliśmy
W siódmym dniu Mostar, przejazd był spokojny
Widzieliśmy efekt religijnej wojny
Islam tutaj teraz bezsprzecznie króluje
Nad rzeką Neretwą bili się te zbóje
W starym domu Turka film tam oglądamy
Z przebranym za Turka zdjęcia robią damy
Gdy już dosyć mamy wrażeń z wojowania
Do Medjugorie jedziem dla odreagowania
Tutaj jak kto umiał tak modlił się szczerze
A, że jest tu biznes to ja święcie wierzę
Na górę objawień droga kamienista
Brukiem ją pokryją, zapłaci turysta
Góry nie zdobyłem, nikt mnie nie zawstydzi
Każdego grzesznika Pan Bóg z góry widzi
Dla ducha już było, trzeba coś dla ciała
Degustacja w polu dobrze się udała
Wiara nakupiła w butelkach słodkości
Gdy się wypić nie da to będzie dla gości.
Po takich zakupach wracamy do bazy
Ale nie bynajmniej spokoju oazy.
I już dzionek ósmy więc się opalamy
Znowu na kamieniach leżą nasze damy
Opalają ciała oraz majtki w kratę
W Polsce by nie chciała choćbyś gnał je batem
Po wieczornych tańcach czas walizy składać
Wypić co zostało, na koniec pogadać
Już dzionek dziewiąty, nastał czas powrotu
W jeziorach plitwickich wylać trochę potu
Popływać stateczkiem, karmić głodne klenie
Chodzić nad przepaścią, podnosić ciśnienie.
Spacer po tych ścieżkach to jest nic strasznego
Trudności tłumaczą SKS kolego.
Szybko odjeżdżamy bo droga daleka
I Madziar z kolegą znowu na nas czeka
Dobrze trafiliśmy, bo po tej kolacji
Pokaz sztucznych ogni to trochę atrakcji.
Co tyczy prezesa co chwalił Orbana
Niech się zajmie kotem bo sprawa przegrana.
Każdy wyjazd szkoli, niesie doświadczenie
Muszę też powiedzieć, że myśmy nie lenie.
Trzeba liczyć na to i mieć tą nadzieję
Że i u nas szybko drogi się wyleje
Będę już pieśń kończył, by Was nie zanudzić
Za jakąś puentą czas już się potrudzić.
A ona jest taka: dzielnie się trzymajcie
SKS nadchodzi, lecz Wy się nie dajcie
Jeszcze do Prezesa taki apel zgłoszę
Szykuj nam następną w ich imieniu proszę.
WRZESIEŃ 2012 r. Adam Maluga
Adam Maluga - na dzień dzisiejszy!
Retrospekcja strażaka emeryta
Trzeba z uprawnień odjąć strażakom
Tym emerytom starym cwaniakom
By czynna służba cicho siedziała
W centrali nowego mają generała
Rządzący zechcieli dołożyć straży
Zadań do groma bez apanaży
Bo nasza służba jest dobra na wszystko
Zdjąć z drzewa kotka, wylać lodowisko
Wały budować podczas powodzi
Szukać topielca gdy wypadnie z łodzi
Usuwać drzewa wichrem połamane
Chronić środowisko bo coś jest rozlane
Ratować ludzi w wypadkach drogowych
Instruować społeczeństwo w sprawach kominowych
Poprowadzić dobrodzieja przez miasto w procesji
Zmrozić pszczoły i szerszenie i wywieść z posesji
Zgasić trawę i młodniki, gdy rolnik podpali
Wyratować co zostało, gdy się dach zawali
Dowieść wodę dla mieszkańców gdy gdzieś rura pęknie
Zabezpieczyć usuwisko, gdy mocno rozmięknie
Doprowadzić oświetlenie bo kabel się spalił
Wywlec tira z rowu bo się tam wywalił
Ciągnąć krowę z gnojownika bo wpadła do dołu
Jednym słowem służyć wszystkim zawsze i pospołu
A ostatnio służbę zdrowia chcemy zastępować
Bo w ich branży na obsady zaczęło brakować
A co w zamian służba nasza za wszystko dostała
W centrali szefa w stopniu generała
Wyliczankę muszę kończyć bo mnie krew zaleje
Nasi nadal protestują, rząd z nich wciąż się śmieje.
Adam Maluga – 11.03.2012 r.
Wycieczka na Krym
Wycieczka Krym 2-11.09.2011 r.
(zorganizowana przez ZW ZEiRP RP w Lublinie)
Emeryci bialscy
Mocno się sprężyli
Na wycieczce krymskiej
Najliczniejsi byli
A nasz pilot Marek
To chłopak morowy
Chętnie nas prowadzi
W ukraińskie strony
Wiecie, że Marianek
To jest taka dusza
Choć wszystkim jest smutno
On nas wnet rozrusza
Jest wśród nas myśliwy
Eugeniusz go zwali
Dzika upolował
I wszyscy wsuwali
A nasz Pan Mikołaj
To jest chłop morowy
Kijów go zaskoczył
Od tej nocnej strony
A Jadzia i Miecio
Choć razem siedzieli
To o różnych sprawach
W tym czasie myśleli
Ci nasi kierowcy
To chłopi morowi
I o każdej porze
Na wszystko gotowi
Chętnie nas przewożą
Po tej krymskiej ziemi
Na pewno by chcieli
Zamienić się z nami
Nasza Pani Jola
Wciąż wszystko notuje
A jej mężuś Zdzisio
Jej wciąż przytakuje
Chociaż wiele stron już
Sobie zapisała
To swoich notatek
Nikomu nie dała
A Pani Mariola
Chętnie by śpiewała
Gdyby wciąż przy sobie
Okulary miała
Ale ta Mariola
To jest fajna dusza
Gdy ona zaśpiewa
Autobus się rusza
Starosta jest super
Żona mu wtóruje
I wszystkie niesnaski
Szybko rozszyfruje
Ten nasz pan przywódca
Stanisław się zowie
A co przygotuje
Chętnie nam opowie
Drogi Stanisławie
Bardzo Cię prosimy
Przygotuj wycieczkę
O jakiej marzymy
Ta nasza czarnulka
To jest fajna babka
Wszystko poprzekłada
To jej właśnie sprawka
Gdy Ela jechała
Wszystkich częstowała
A ta jej wódeczka
Wszystkim smakowała
Janusz się zagubił
Bardzo ważna sprawa
A gdy go znaleźli
On ich opitala
Gdy nasi strażacy
Jechali na wycieczkę
Ognia nie gasili
A pili wódeczkę
To już moi mili
Wycieczki połowa
O jej zakończeniu
Nie ma nawet mowy
Gdy wieczór się zbliża
To chłopcy ganiają
A potem dziewczynom
Informację zdają
A ten Pan Tadeusz
Chętnie się opala
Usiądzie Se w cieniu
I piwko obala
Nasza Ania z Elą
Na plaży siedziały
Usiadły na końcu
I się opychały
Adama nie było
Nic to nam nie szkodzi
Bo nasza wycieczka
Nowy talent rodzi
Kochani strażacy
Proszę się nie gniewać
Bo to na wycieczce
Można wszystko śpiewać
To koniec wycieczki
Wszyscy wyjeżdżamy
I dobre wspomnienia
Z sobą zabieramy
Wiesiek
Piosenki strażackie
Poniżej podajemy link do strony internetowej do damian-jan - Chomikuj.pl
zawierający kilka utworów o temacyte strażackiej. Dodatkowo podpowiadamy, aby odtworzyć lub "pobrać" sobie dany utwór, należy
utworzyć sobie odpowiednie darmowe konto na wskazanej stronie internetowej.
Oczywiście, należy też mieć zainstalowany program WINAMP do odtwarzania plików dźwiękowych,
jak również sprzęt odtwarzający, czyli po prostu głośniki podłączone do naszego komputera.
Program WINAMP jest dostępny w internecie i jest darmowy.
Życzymy miłych wrażeń.
http://chomikuj.pl/damian-jan/Piosenki+Stra*c5*bcackie
Administrator.
Wiersz "Pali się"
Jan Brzechwa
PALI SIĘ
Leciała mucha z Łodzi do Zgierza,
Po drodze patrzy: strażacka wieża,
Na wieży strażak zasnął i chrapie,
W dole pod wieżą gapiś się gapie.
Mucha strażaka ugryzła srodze,
Podskoczył strażak na jednej nodze,
Spogląda - gapie w dole zebrali się,
Wkoło rozejrzał się - o, rety! Pali się!
Pożar widoczny, tak jak na dłoni!
Złapał za sznurek, na alarm dzwoni:
- Pożar, panowie! Wstawać, panowie!
Dom się zapalił na Julianowie!
Z łóżek strażacy szybko zerwali się -
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Fryzjer zobaczył łunę z oddali:
- Co to się pali? Gdzie to się pali?
Na Sienkiewicza? Na Kołłątaja?
Czy też w Alei Pierwszego Maja?
Może spółdzielnia? Może piekarnia?
Łuna już całe niebo ogarnia.
Wstali strażacy, szybko ubrali się.
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Wyszli na balkon sędzia z sędziną,
Doktor, choć mocno spał pod pierzyną,
Wybiegł i patrzy z poważną miną.
Z okna wychylił głowę mierniczy,
A już profesor z przeciwka krzyczy:
- Obywatele! Wiadra przynieście!
Wszyscy na rynek! Pali się w mieście,
Dom cały w ogniu, zaraz zawali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Biegną już ludzie z szybkością wielką:
Więc nauczyciel z nauczycielką,
Fryzjer, sekretarz, telegrafista,
No i milicjant, rzecz oczywista.
Straż jest gotowa w ciągu minuty.
Konia prowadzą - koń nie podkuty!
Trzeba zawołać szybko kowala,
Pożar na dobre się już rozpala!
Prędzej! Gdzie kowal? To nie zabawka!
Dawać sikawkę! Gdzie jest sikawka?!
Z pompą zepsutą niełatwa sprawa.
Woda do beczki! Beczka dziurawa!
Trudno, to każdej beczce się zdarza.
Który tam? Prędzej, dawać bednarza!
Zbierać siekiery, haki i liny!
Pali się w mieście już od godziny!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Wreszcie strażacy szybko zebrali się,
Beczkę zatkali drewnianym czopem,
Jadą już, jadą, pędzą galopem.
Przez Sienkiewicza, przez Kołłątaja,
Prosto w Aleję Pierwszego Maja -
Już przyjechali, już zatrzymali się:
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
- Co to się pali? Gdzie to się pali?
Teren zbadali, ludzie spytali
I pojechali galopem dalej.
- Gdzie to się pali? Może to tam?
Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam!
Jadą Nawrotem, Rybną, Browarną,
A na Browarnej od dymu czarno,
Wszyscy czekają na straż pożarną.
Więc na Browarnej się zatrzymali:
- Gdzie to się pali?
- Tutaj się pali!
Z całej ulicy ludzie zebrali się.
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Pali się!
Biegną strażacy, rzucają liny,
Tymi linami ciągną drabiny,
Włażą do góry, pną się na mury,
Tną siekierami, aż lecą wióry!
Czterech strażaków staje przy pompie -
Zaraz się ogień w wodzie ukąpie.
To nie przelewki, to nie zabawki!
Tryska strumieniem woda z sikawki,
Syczą płomienie, syczą i mokną,
Tryska strumieniem woda przez okno,
Już do komina sięga drabina,
Z okna na ziemię leci pierzyna,
Za nią poduszki, szafa, komoda,
W każdej szufladzie komody - woda.
Kot jest na strychu, w trwodze się miota,
Biegną strażacy ratować kota.
Włażą do góry, pną się na mury,
Tną siekierami, aż lecą wióry,
Na dół spadają kosze, tobołki,
Stołki fikają z okien koziołki,
Jeszcze dwa łóżka, jeszcze dwie ławki,
A tam się leje woda z sikawki.
Tak pracowali dzielni strażacy,
Że ich zalewał pot podczas pracy;
Jeden z drabiny przy tym się zwalił,
Drugi czuprynę sobie osmalił,
Trzeci na dachu tkwiąc niewygodnie,
Zawisł na gwoździu i rozdarł spodnie,
A ci przy pompie w żałosnym stanie
Wzdychali: "Pomóż, święty Florianie!"
Tak pracowali, że już po chwili
Pożar stłumili i ugasili.
Jeszcze dymiące gdzieniegdzie głownie
Pozalewali w kwadrans dosłownie,
Jeszcze sprawdzili wszystkie kominy,
Zdjęli drabiny, haki i liny,
Jeszcze postali sobie troszeczkę,
Załadowali pompę na beczkę,
Z ludźmi odbyli krótką rozmowę,
Wreszcie krzyknęli:
- Odjazd! Gotowe!
Jadą z powrotem, jadą z turkotem,
Jadą Browarną, Rybną, Nawrotem,
Jadą i trąbią: tram-tra-ta-tam!
Ludzie po drodze gapią się z bram,
Śmieją się do nich dziewczęta z okien
I każdy dumnym spogląda okiem:
- Rzadko bywają strażacy tacy,
Tacy strażacy - to są strażacy,
Takich strażaków potrzeba nam!
Tra-tra-ta-tam!
Tra-tra-ta-tam!
Mucha wracała właśnie do Łodzi;
Strażak na wieży kichnął. Nie szkodzi.
Inni strażacy po ciężkiej pracy
Myją się, czyszczą - jak to strażacy.
Koń w stajni grzebie nową podkową,
A beczka błyszczy obręczą nową.
Mucha spojrzała i odleciała -
Tak się skończyła historia cała.
Pozdrowienie strażackie!
Hej Panowie, Hej Strażacy,
i Ci w służbie i po pracy.
Dziś Floriana obchodzimy,
Zdrowia, Szczęścia Wam życzymy!
Patron toast wznosi właśnie
- niech nam nigdy nie zagaśnie!
Krzysztof Cybulski
Adam Maluga - nowe wiersze
Epitafium
Gdy żałobnicy nad mym grobem Panie,
Śpiewać już będą... wieczne spoczywanie,
Wysłuchaj prośby przyjaciół mych grona,
Daj spokój duszy, gdy już ciało skona,
Pozwól też zapomnieć me winy i złości,
Proszę o to Panie ufny Twej miłości.
(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)
Tradycja
Dawniej strażak wąs miał długi,
palił fajkę, a nie „szlugi",
do pożaru jeździł konno,
fajnie było i spokojne.
Raz do roku- na Floriana,
wiara była „doceniana".
Grała dęta „orkiestryja",
ktoś na balu dostał w ...
Panny „zuchów" podziwiały,
lecz do straży przyjść nie śmiały.
Dziś tradycja ta zanika,
mundur nosi też Ludwika.
Powsiadali w Jelcze, Tatry,
mkną do ognia w cztery wiatry.
I przy ogniu, gdy są z bliska,
też nie ujrzysz u nich „pyska".
Przyłbicami twarz zakryta,
nie wiesz chłop to , czy „kobita".
Kupa dymu, wody, piany
i już ogień jest zalany.
Nie ma czasu na amory,
zwijaj węże, sprawdź zawory,
l to wszystko w wielkim pędzie,
pewnie nowy pożar będzie.
(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)
Orkiestra strażacka
Kiedy ulicą ta orkiestra kroczy
Kiedy brzmi raźno jej strażacki marsz
Z pod czarnych czapek błyszczą młode oczy
To lubartowska ochotnicza straż
Więc naprzód marsz, gdzie tamburmajor wiedzie
Gdzie czeka na Cię granie, marszu cud
Radością życia nasze granie będzie
A słuchający niech docenią trud.
(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)
Emeryckie przesłanie
Gdy odchodzisz w stan spoczynku, w trochę młodszym wieku,
to cywile pasożyta widzą już w człowieku.
Bo powinien tyrać jeszcze, aż na twarz upadnie,
kończąc żywot po odejściu - to byłoby ładnie.
Będą mówić Ci niektórzy wszem, wobec i wszędzie,
że przez Ciebie w naszym kraju większa bida będzie.
Nie wystarczy na armaty, policyjne pały,
woda znowu szaleć będzie - popękają wały,
służba zdrowia też ucierpi - nie zaleczą rany,
to przez Ciebie emerycie kraju los z... ..
Lecz ty wszystko to olewaj, żyj długo na luzie,
zerknij czasem na dziewczyny i ich ładne buzie,
nie zapomnij o kolegach i służbie strażackiej
z procentami raczej wolniej - mniej werwy kozackiej!
Emeryt też człowiek można rzec panisko
Witaj w naszym gronie niech Cię cieszy wszystko.
(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)
Zasłużony
Dostał medal od „kultury" z kolorową wstęgą,
lecz na próżno byś go szukał z przeczytaną księgą,
On się nawet nie nauczył i kultury bycia,
bo jedynie co trenuje, to kulturę picia...
(tekst : st. kpt. w st. spocz. Adam Maluga)
Alarm
Słyszysz ... dzwon na trwogę ...
w dali syren wycie,
śpiesz więc na ratunek...
zagrożone życie.
Wyśniłeś ten zawód, gdy byłeś chłopakiem,
nieś bliźniemu pomoc - bo jesteś strażakiem.
Adam Maluga
Strażak
„Uderzył grom i zabił dzwon"
W oddali syren wycie,
Na drzewie jazdę skończył ktoś
Zapłonie dom o świcie.
Kto im przybędzie na ratunek,
Kto uratuje życie?
Jest taki ktoś, kto zna ten ból,
Przyłbica twarz mu kryje
Czerwonym wozem przybył tu
I z ogniem nie żartuje.
On wyśnił zawód ten,
Gdy był jeszcze chłopakiem.
Dziś spieszy na ratunek
Bo dzielnym jest strażakiem.
I zawsze wykona rotę ślubowania.
Pójdzie w dym i ogień bez chwili wahania
Choćby przyszło w akcji
Narazić swe życie,
On rozkaz wykona
sprawnie, należycie.
Adam Maluga